Kurzyna - Nisko - Stany - Racławice - Przędzel - Dąbrowica czyli 75 km w samo południe
Czwartek, 21 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria 50 - 100 km
Cały weekend zapowiada się obiecująco. W środę wróciłem ze szkoły, a w czwartek już na rower. Celem była miejscowość Stany i nie mniejsza średnia prędkość niż 30 km/h i udało się, z czego zrobiło się 75 km w dobrym czasie jak na dwa tygodnie przerwy. Trasę podzieliłem sobie na trzy odcinki, jednak z kilometrami tych odcinków byłoby można nadać więcej. z Kurzyny do Niska jechało się bardzo dobrze, bez wiatru, na tym odcinku uzyskałem największą prędkość całej wycieczki - 50 km/h. Jedynie zastępczy most w Zarzeczu na Sanie trochę mnie zirytował, gdyż przednia opona lekko się z centrowała. Odcinek z Niska do Stanów uważam za najbardziej przyjemny. Prosta droga niekonieczne "bez dziur" i ciągnący się las Puszczy Sandomierskiej nadał fajny klimacik i jechało się bardzo dobrze. Należy zaznaczyć, że ruch był ku mojemu zdziwieniu na tych pierwszych odcinkach stosunkowo niewielki, ale to do czasu ;) Od Przyszowa do Stanów udałem się nieruchliwą drogą przez łąki, widoczki były naprawdę rewelacyjne. Ujrzałem znak "Stany" i pierwszy cel wycieczki został zrealizowany. Z powrotem udałem się przez 10 km tą samą drogą bo nie było innej możliwości. W Nisku zatrzymałem się w sklepie, uzupełniłem płyny, zjadłem batona i po 15 min odpoczynku ruszyłem dalej. Na rondzie odbiłem na Racławice no i się zaczęło. Radość z małym ruchem na drodze zeszła na bok i zaczęła się nerwówka do samego Przędzela, a więc przez blisko 7 km jechałem przy dużym natężeniu ruchu bez jakiegokolwiek pobocza. Co drugi pojazd na drodze to był tir. Po 15 minutach jazdy na tym odcinku widok pięści w moją stronę już mnie nie dziwił - korkowałem drogę ;) Ale co jakiś czas był zjazd w drogi polne więc zatrzymywałem się regularnie aby nie spowolnić całkowicie ruchu na drodze. Gdy po tej kilku kilometrowej męczarni odbiłem na Przędzel, ulga była niesamowita. Wtedy właśnie dopadł mnie kryzys. Nie miałem sił utrzymać prędkości powyżej 30 km/h, w dodatku jechałem pod wiatr, ale wyraźnie zaczęło brakować mi sił i średnia prędkość spadła do 29 km/h. Za Ulanowem 10 minutowy postój "na siusiu" i przez najbliższe 11 kilometrów już w swoim terenie nadrobiłem straconą prędkość i szczęśliwie dojechałem do Kurzyny, a średnia prędkość wskazała na ponad 30 km/h ;)!

Gdzieś w trasie..© cinuus